Brytyjska Wspólnota Niemocy

17-02-2006

Autor: Jarosław Błaszczak

Angielskie słowo "Commonwealth", oznaczające organizację międzynarodową grupującą kraje wchodzące niegdyś w skład Imperium Brytyjskiego, tłumaczy się na polski jako "Wspólnota Brytyjska" lub "Brytyjska Wspólnota Narodów". Jednak patrząc na jej nieudolne próby wpłynięcia na reżim rządzącego w Zimbabwe Roberta Mugabe, jakie miały miejsce w latach 2000-03, bardziej właściwe wydaje się określenie "Brytyjska Wspólnota Niemocy".  


Próby oddziaływania na Zimbabwe bez uciekania się do krytyki działań władz państwa

Sekretarz generalny Wspólnoty Brytyjskiej, Nowozelandczyk Don McKinnon, po raz pierwszy w omawianym okresie zabrał głos w sprawie Zimbabwe w kwietniu 2000. Trzy kwietniowe oświadczenia dotyczyły jednak wyłącznie niespokojnego przebiegu kampanii wyborczej. Nie było tam ani słowa ani zajmowaniu farm. Wypowiedzi utrzymane były w niezwykle dyplomatycznym tonie – próżno szukać tam słów potępienia dla władz. Zamiast tego, WB oferuje swoje wsparcie i wzywa strony do zachowania umiaru.

Stanowisko organizacji uległo pewnemu zaostrzeniu już kilkanaście dni później. 2 maja 2000 w Londynie zebrała się na rutynowe posiedzenie Ministerialna Grupa Działań w sprawie Deklaracji z Harare (CMAG), będąca najważniejszym organem WB w dziedzinie ochrony demokracji i praw człowieka. Zimbabwe znalazło się na pierwszym miejscu w jednym z dwóch wydanych tego dnia komunikatów. Ministrowie wyrazili swoje zaniepokojenie przypadkami łamania podstawowych praw, wśród których wymieniono „nielegalne zajmowanie własności”. Mimo to rząd Zimbabwe nie został zganiony – doceniono raczej jego gotowość do przyjęcia na czas wyborów międzynarodowych obserwatorów.Misja obserwacyjna została wkrótce powołana, a na jej czele stanął były przywódca Nigerii, generał Abdulsalami Abubakar.
  
W połowie maja Don McKinnon odwiedził Zimbabwe, ale kończący wizytę komunikat był nad wyraz uprzejmy w odniesieniu do prezydenta Mugabe. Obawom w kwestii praw człowieka poświęcono jeden krótki akapit, dużo więcej miejsca wypełniła za to radość z dobrej woli prezydenta w odniesieniu do demokratyzacji kraju. Przypomnijmy – woli wyłącznie deklarowanej, nie mającej wiele wspólnego z rzeczywiście realizowaną polityką. 

Przez kolejne miesiące temat Zimbabwe poszedł nieco w zapomnienie. Organy Wspólnoty zdawały się uważać za ważniejsze inne problemy, przede wszystkim kryzys polityczny na Fidżi. Temat powrócił dopiero w lutym 2001, a wymusiła to brytyjska dyplomacja kierowana przez Robina Cooka. Minister zadzwonił do bawiącego w Afryce zachodniej sekretarza i podzielił się swoimi obawami. Pod jego naciskiem McKinnon wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją, ale ograniczył się do zapewnienia, że wspólnie z władzami Zimbabwe postara się przyjrzeć problemowi bliżej.


Zwiększenie presji na Zimbabwe na szczeblu ministerialnym. Inicjatywa dyplomatyczna Nigerii.

Pierwszy silniejszy sygnał został wysłany do władz w Harare przez CMAG podczas spotkania w Londynie w marcu 2001. Ministrowie skonkludowali, że ich oświadczenie sprzed roku trafiło w próżnię i sytuacja wciąż się pogarsza. Przypomnieli reżimowi Mugabe o zobowiązaniach wynikających z Deklaracji z Harare. Postanowili wysłać do Zimbabwe misję na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, w skład której mieli wejść szefowie dyplomacji Nigerii, Barbadosu oraz Australii. W oświadczeniu zwraca uwagę sformułowanie „ministrowie żądają pełnej współpracy z misją”, w którym po raz pierwszy użyto tak mocnego słowa jak „żądać” (request). Dodano także, że o ustaleniach misji poinformowani zostaną uczestnicy nadchodzącego szczytu Wspólnoty.  

Rząd Zimbabwe zignorował jednak te ostrzeżenia i odmówił wpuszczenia ministrów do kraju. W odpowiedzi, CMAG podczas wrześniowego posiedzenia poparł inicjatywę prezydenta Nigerii Oluseguna Obasanjo, który zaprosił kraje WB do wzięcia udziału w specjalnej konferencji na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, poświęconej w całości wydarzeniom w Zimbabwe. 

Spotkanie odbyło się w Abudży w dniach 6-7 września 2001. Wzięło w nim udział zaledwie 8 spośród 54 krajów członkowskich, co dowodziło umiarkowanego zainteresowania sprawą wśród członków WB, zwłaszcza tych spoza Afryki. Oprócz pełniącej rolę gospodarza Nigerii, swoje delegacje przysłały Wielka Brytania, Kanada, Australia, Jamajka, RPA oraz Kenia. Zimbabwe reprezentowali szef dyplomacji oraz minister odpowiedzialny za reformę rolną. Mimo mizernej frekwencji, rezultaty spotkania wydawały się obiecujące. Rząd Zimbabwe przyjął na siebie następujące zobowiązania: powrót do wypełniania postanowień deklaracji z Harare; uściślenie kryteriów kwalifikujących farmę do przejęcia przez państwo i skreślenie z listy wywłaszczeniowej farm nie spełniających tych kryteriów oraz usunięcie z nich zajmujących je nielegalnie osób; intensyfikacja dialogu z Programem Rozwojowym ONZ (UNDP); przywrócenie rządów prawa. Władze Zimbabwe obiecały także, że przywrócą gwarantowane konstytucyjnie wolność wypowiedzi i bezpieczeństwo osobiste obywateli Wszystkich obecnych na spotkaniu ministrów zaproszono do wspólnego odwiedzenia Zimbabwe, co nastąpiło w dniach 25-26 października. 

Po raz kolejny sprawa Zimbabwe pojawiła się na forum CMAG już podczas sesji w dniu 20 grudnia 2001 w Londynie. Ministrowie poparli ustalenia z Abudży i wstępną decyzję władz Zimbabwe, by zaprosić na nadchodzące wybory prezydenckie obserwatorów ze Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC), Organizacji Jedności Afrykańskiej (OJA), Wspólnoty Karaibskiej (CARICOM) oraz WB.  Z drugiej strony, ponowiono słowa zaniepokojenia z powodu przemocy, zajmowania własności, prześladowań politycznych i ograniczania wolności mediów w Zimbabwe. Dotychczasowe działania sekretarza generalnego WB na tym polu uznano za nieskuteczne.
 
W podobnym tonie utrzymany był komunikat po następnym zebraniu Grupy, jakie odbyło się miesiąc później. Z nowych elementów, pojawiło się tam potępienie dla zmian zachodzących w prawodawstwie Zimbabwe, a zmierzających do dalszego ograniczania praw obywatelskich. CMAG wyraziła też swojej poparcie dla dotyczących Zimbabwe inicjatyw UNDP i SADC.

Wybory prezydenckie w lutym 2002 w ocenie obserwatorów Wspólnoty

W lutym 2002 do Zimbabwe przybyli obserwatorzy wyborczy WB. Już po raz drugi misją kierował gen. Abubakar. Na początku marca ogłoszono poszerzenie jej składu. Łączna liczba obserwatorów i obsługujących ich na miejscu pracowników Sekretariatu WB wyniosła 60 osób. Głosowanie odbyło się w dniach 9-11 marca 2002, zaś wstępny raport obserwatorów opublikowano 14 marca. Członkowie misji wyrazili w nim swój podziw dla determinacji mieszkańców Zimbabwe, którzy niezależnie od przeciwności chcą brać udział w procesie demokratycznym. Doceniono profesjonalizm większości członków komisji wyborczych i uznano, że tajność głosowania została zachowana, a liczenie głosów przeprowadzono prawidłowo. O ile więc same wybory mieściły się w międzynarodowych standardach, o tyle nie do przyjęcia był przebieg poprzedzającej je kampanii. Aktów przemocy o podłożu politycznym dokonywali zwolennicy obu stron, ale, zdaniem misji WB, w większości przypadków wina leżała po stronie sympatyków partii rządzącej. Szczególnie potępiono paramilitarną organizację młodzieżową o nazwie Narodowy Program Szkolenia Młodzieży. 

Policji zarzucono opieszałość w podejmowaniu interwencji w sprawach o podłożu politycznym. Gdy już do niej dochodziło, zwolenników MDC traktowano znacznie bardziej surowo niż sympatyków ZANU-PF. Uznano, że uchwalone niedawno prawo,  w szczególności ustawa o porządku publicznym i bezpieczeństwie oraz poprawki do konstytucji, tak dalece ograniczały wolność słowa, zrzeszania się i przemieszczania po terytorium kraju, że praktycznie uniemożliwiały prawidłowy przebieg kampanii wyborczej. Media elektroniczne były zmonopolizowane przez partię rządzącą – jedynie niektóre tytuły prasowe mogły okazywać swoje poparcie dla MDC.

Obserwatorzy mieli także zastrzeżenia do organizacji wyborów. System rejestracji wyborców był niezwykle dyskrecjonalny – wielu osobom uniemożliwiono rejestrację, nie podając żadnej logicznej przyczyny. W samych dniach głosowania, w miastach (gdzie poparcie dla MDC było największe) utworzono za mało lokali wyborczych, a procedura oddawania głosu była niekiedy zbyt czasochłonna, co jeszcze potęgowało kolejki. W konkluzji obserwatorzy stwierdzili, że „warunki w Zimbabwe nie umożliwiły wyborcom swobodnego wyrażenia swojej woli”.

Przeniesienie sprawy Zimbabwe na szczebel szefów rządów. Nałożenie na Harare sankcji politycznych.

Jeszcze przed wyborami, 4 marca, oświadczenie w sprawie Zimbabwe wydała obradująca w Coolum (Australia) Rada Szefów Rządów WB. Było ono zbliżone w treści do wcześniejszych dokumentów CMAG, a więc pobrzmiewało tam zaniepokojenie z powodu łamania praw człowieka, a także poparcie dla procesu zapoczątkowanego porozumieniem z Abudży oraz dla prowadzonych wspólnie przez rząd Zimbabwe i UNDP prac mających uregulować ostatecznie kwestię reformy rolnej, a także inicjatywy SADC w tej kwestii. Przywódcy państw członkowskich upoważnili także Komitet Przewodniczących (organ zbliżony np. do Trójki w OBWE) do podjęcia decyzji w sprawie stosownych działań już po ogłoszeniu raportu obserwatorów. 

Komitet zebrał się w tym celu w Londynie w dniu 19 marca 2002. Obecni byli premier Australii John Howard, prezydent Nigerii Olusegun Obasanjo oraz prezydent RPA Thabo Mbeki. Towarzyszył im sekretarz generalny WB, Don McKinnon. Najważniejszą podjętą decyzją było zawieszenie udziału Zimbabwe w pracach wszystkich rad WB, a więc najważniejszych organów Wspólnoty. Decyzja miała mieć skutek natychmiastowy i obowiązywać przez rok, po czym należało poddać sytuację ponownemu przeglądowi. Ponadto Komitet zwrócił się do liderów RPA i Nigerii o osobiste zaangażowanie w proces pojednania narodowego w Zimbabwe. Obaj przywódcy mieli ustanowić swoich specjalnych przedstawicieli, zajmujących się tą kwestią w sposób ciągły. Sekretarz generalny miał za zadanie dopilnować wcielenia w życie zaleceń sformułowanych przez obserwatorów WB. Komitet zaapelował także do całej społeczności międzynarodowej o udzielenie Zimbabwe pomocy, w szczególności wobec istniejących w tym kraju niedoborów żywności. 

W połowie maja w Kasane (Botswana) odbyło się kolejne posiedzenie CMAG, która jednak, wobec decyzji podjętych przez Komitet, postanowiła powstrzymać się od podejmowania dalszych działań w tej sprawie. W sierpniu w stolicy Fidżi, Suwie, odbywało się spotkanie Forum Wysp Pacyfiku, przy okazji którego przywódcy państw WB z regionu Pacyfiku wydali wspólne oświadczenie popierające decyzje Komitetu Przewodniczących. Wyrazili również żal, że podejmowane środki są ignorowane przez reżim prezydenta Mugabe. Liderzy z Oceanii uznali, że w razie potrzeby sankcje wobec Zimbabwe powinny ulegać dalszemu zaostrzeniu.  Oświadczenie to wypada uznać za ważne, bowiem stanowi dowód zainteresowania okazywanego wydarzeniom w Zimbabwe także przez część tych państw WB, które dotychczas nie brały aktywnego udziału w pracach nad zakończeniem trwającego kryzysu. 

Pół roku po nałożeniu na Harare sankcji politycznych, 23 września Komitet Przewodniczących zebrał się w Abudży, aby ocenić ostatnie wydarzenia. Na spotkanie zaproszono także Roberta Mugabe, który jednak nie zdecydował się na przyjazd. Z rozczarowaniem przyjęto wiadomość, że działalność specjalnych wysłanników prezydentów RPA i Nigerii nie przyniosła rezultatów. Wrogość między przeciwnymi obozami na scenie politycznej Zimbabwe, zamiast się zmniejszać, jeszcze wzrosła. Sekretarz generalny stwierdził, że nie jest w stanie wypełniać nałożonych na niego w marcu zadań, ponieważ niemożliwe jest podjęcie dialogu z władzami w Harare. Australia proponowała rozszerzenie sankcji na pełne zawieszenie członkostwa Zimbabwe w WB, ale ostatecznie postanowiono wstrzymać się jeszcze z tą decyzją na pół roku. Harare dostało więc jeszcze jedną szansę, ale nieprzychylne mu nastroje wśród największych państw WB przybierały na sile.

W połowie grudnia 2002 stało się jasne, że Zimbabwe nie zamierza podporządkować się decyzjom WB i wybiera raczej konfrontację ze Wspólnotą. Tamtejszy MSZ wydał dokument podważający niezależność i rzetelność obserwatorów pracujących podczas ostatnich wyborów. Jednak prawdziwą burzę wywołało oświadczenie wysokiego urzędnika tegoż ministerstwa, Willarda Chiwewe, który stwierdził, że sekretarz generalny WB „nie będzie mile widziany” w Zimbabwe. Don McKinnon zareagował dopiero w połowie lutego 2003, zapewniając, że celem nadrzędnym jest dla niego dobro mieszkańców Zimbabwe i że zamierza nadal blisko współpracować z Komitetem w celu znalezienia rozwiązania sytuacji w Zimbabwe.

Impas decyzyjny odnośnie Zimbabwe. Wystąpienie Harare ze Wspólnoty Brytyjskiej.

Zgodnie z postanowieniem podjętym rok wcześniej, w marcu 2003 Wspólnota miała podjąć decyzję co do dalszego obowiązywania nałożonych na Zimbabwe sankcji. Przez kilka tygodni poprzedzających ten termin sekretarz generalny prowadził szerokie konsultacje wśród państw członkowskich, których podsumowaniem było wydane 16 marca oświadczenie. Zdaniem McKinnona, między członkami WB istniały rozbieżności co do pożądanego kierunku dalszych działań. Część krajów opowiadała się za zniesieniem sankcji, tymczasem inne były za ich utrzymaniem lub wręcz rozszerzeniem. Udało się jedynie osiągnąć konsensus co do przesunięcia rozstrzygnięcia na grudniowe posiedzenie Rady Szefów Rządów. Do tego czasu obowiązywać miał status quo. Majowe i wrześniowe posiedzenia CMAG nie dokonały w tej kwestii żadnych zmian. 16 września 2003 WB zaprotestowała wprawdzie przeciw zamknięciu „Daily News”, największej niezależnej gazety w Zimbabwe, ale uczyniła to zaledwie na szczeblu rzecznika prasowego Sekretariatu. Reasumując, z powodu niemożności porozumienia się między członkami organizacji, działania WB w sprawie Zimbabwe uległy zamrożeniu na okres blisko roku.  

Milczenie zostało przerwane dopiero 7 grudnia, podczas odbywającego się w Abudży szczytu Wspólnoty. Przywódcy postanowili tam utrzymać sankcje polityczne w niezmienionej postaci, przy czym Komitet Przewodniczących uzyskał prawo ich zniesienia w razie poprawy sytuacji, ale tylko gdyby udało się w tej sprawie uzyskać jednomyślność jego członków. Wyłonili także ze swojego grona specjalny komitet ds. Zimbabwe mający przygotować rekomendacje dalszych działań. Na jego czele stanął premier Jamajki, Percival Patterson, a pozostałymi członkami zostali szefowie rządów Australii, Kanady, Indii, Mozambiku i RPA. 

Reakcja była natychmiastowa. 11 grudnia 2003 minister spraw zagranicznych Zimbabwe, I. Mudenge, przekazał sekretarzowi generalnemu WB list, w którym informował wszystkie państwa członkowskie, iż z dniem 7 grudnia Zimbabwe zakończyło swój udział we Wspólnocie Brytyjskiej. 12 grudnia oficjalnie ogłoszono wygaśnięcie członkostwa Zimbabwe i rozpoczęcie traktowania go przez organy WB jak państwo spoza organizacji. W swoim tradycyjnym posłaniu na koniec roku sekretarz generalny mógł już tylko zapewnić, że drzwi Wspólnoty zawsze będą otwarte dla Harare. 

Ponieważ organy WB mogą zajmować się tylko sytuacją w krajach członkowskich, na posiedzeniu CMAG w Londynie w maju 2004 temat Zimbabwe w ogóle nie został podjęty. Dość powiedzieć, że o ile w poprzednich latach temat Zimbabwe pojawiał się w oficjalnych dokumentach WB co najmniej kilkakrotnie w ciągu każdego roku, w 2004 nie zaistniała ani jedna taka wzmianka. Podobnie rzecz się miała w roku 2005.

Rekapitulacja wydarzeń

Począwszy od kwietnia 2000 aż do marca 2001, Wspólnota starała się wpłynąć na sytuację w kraju w sposób maksymalnie przyjazny wobec jego władz. Wszystkie krytyczne uwagi zamieszczanie były niejako mimochodem w dokumentach pełnych wiary w dobre intencje reżimu Mugabe i w możliwość podjęcia z nim konstruktywnej współpracy. 

Gdy takie zawoalowane naciski nie przynosiły rezultatu, w marcu 2001 spotykająca się na szczeblu ministrów spraw zagranicznych (lub ministrów ds. Wspólnoty Brytyjskiej w przypadku państw, gdzie istnieje taki urząd) Grupa Działań w sprawie Deklaracji z Harare (CMAG) przystąpiła do bardziej zdecydowanego i publicznego wywierania presji na władze Zimbabwe. Kiedy następnie ekipa Mugabe odmówiła współpracy z utworzoną przez CMAG misją, także na szczeblu ministrów, prezydent Nigerii zaproponował zwołanie wielostronnych rozmów w Abudży. Podjęte ustalenia początkowo mogły wydawać się obiecujące i dawać nadzieję na poprawę sytuacji. 

Pełna prześladowań przeciwników politycznych partii rządzącej kampania wyborcza, poprzedzająca elekcję prezydencką w marcu 2002, pozbawiła jednak Wspólnotę złudzeń co do rzeczywistych intencji reżimu. Skutkiem było podwyższenie szczebla rozpatrywania sprawy do poziomu szefów rządów państw członkowskich, którzy większość swoich uprawnień w tym względzie scedowali na przywódców Australii, RPA i Nigerii, tworzących Komitet Przewodniczących, swoistą „Trójkę” Wspólnoty. Trzej liderzy zdecydowali się nałożyć na Harare sankcje dyplomatyczne w postaci ograniczenia jego udziału w pracach Wspólnoty.

Równocześnie w gronie państw członkowskich zaczęły ujawniać się różnice poglądów w sprawie dalszych działań. Pozaafrykańskie państwa wysokorozwinięte, reprezentowane w Komitecie przez Australię, opowiadały się za zaostrzeniem stosowanych środków. Państwa afrykańskie były temu przeciwne. Z kolei należące do WB państwa rozwijające się spoza Afryki de facto nie interesowały się sprawą i jedynym wyjątkiem była tu Jamajka. Zimbabwe wykorzystywało tę niemoc decyzyjną i już pod koniec roku 2002 postanowiło zerwać jakąkolwiek współpracę z sekretarzem generalnym WB. 

Impas wewnątrz trwał również przez cały rok 2003. Choć sprawa Zimbabwe zajmowała ważne miejsce w programie szczytu WB w Abudży w grudniu 2003, podjęte tam decyzje nie stanowiły przełomu, a wręcz utrzymywały dotychczasowe status quo. Robert Mugabe uznał mimo to, że dalsze pozostawanie jego kraju w WB i tym samym wystawianie go na ogień krytyki jest pozbawione sensu, wobec czego 11 grudnia 2003 Zimbabwe ogłosiło swoją rezygnację z członkostwa.


Próba oceny działań Wspólnoty

Ogólna ocena działań Wspólnoty Brytyjskiej wobec Zimbabwe od roku 2000 do chwili obecnej musi być negatywna. Już na początku roku 2000 było jasne, że Robert Mugabe popiera prowadzoną przez ruch weteranów wojennych akcję siłowego zajmowania należących do białych farm. Tymczasem aż do początków wiosny 2001 organy WB wzbraniały się przed jasnym wskazaniem, że to właśnie ekipa Mugabe ponosi winę za kryzys w państwie. Dopiero po pełnej prześladowań kampanii wyborczej z marca 2002, a więc po ponad dwóch latach od wybuchu fali bezprawia, Wspólnota zdobyła się na nałożenie na Harare sankcji, w dodatku dość niewielkiego kalibru. 

Robert Mugabe ignorował jednak naciski WB i posunął się nawet do uznania sekretarza generalnego Wspólnoty za osobę niepożądaną. Wiedział, że tylko niewielka część członków organizacji jest zainteresowana przebiegiem wydarzeń w jego kraju. Mógł także liczyć na przychylność państw afrykańskich, łącznie z wysokorozwiniętą RPA, które stanowczo sprzeciwiały się rozszerzaniu sankcji. Jego kalkulacje potwierdziły się w pełni w roku 2003, kiedy rozbieżności między członkami WB spowodowały trwającą blisko rok całkowitą niemoc decyzyjną. 

Wspólnota Brytyjska okazała się organizacją niezdolną do realnego wpływania na sytuację na terytorium własnego państwa członkowskiego. Wobec jej słabości, wychodzące z jej organów słowa potępienia nie odnosiły żadnego skutku. Z kolei podziały w łonie organizacji uniemożliwiły podjęcia bardziej zdecydowanych działań. Wielka Brytania, która skłoniła Unię Europejską do obłożenia Zimbabwe znacznie bardziej dotkliwymi sankcjami, nie mogła w tej sprawie liczyć na poparcie całości Wspólnoty. Równie osamotniona była Australia, starająca się promować twardą linię wobec reżimu Mugabe na forum Komitetu Przewodniczących WB. 

Ostatnia refleksja dotyczy okresu po wystąpieniu Zimbabwe ze Wspólnoty, a więc od 11 grudnia 2003 do dzisiaj. WB całkowicie ignorowała w tym czasie wydarzenia w dawnej Rodezji Południowej, choć sytuacja wcale się nie polepszała, wręcz przeciwnie. Analizując wszystkie oficjalne komunikaty WB z okresu styczeń 2004 – październik 2005, nie natrafiłem na ani jedną poważniejszą wzmiankę o Zimbabwe. Jest to o tyle zasmucające, że Wspólnota Brytyjska zawsze pragnęła być czymś znacznie więcej niż tylko kolejną organizacją międzynarodową. WB powstała przede wszystkim jako wspólnota cywilizacyjna i kulturowa, a dopiero w dalszym stopniu polityczna. Świadczy o tym już choćby sama angielska nazwa ugrupowania. Commonwealth  dosłownie znaczy „wspólne bogactwo”, bogactwo pojmowane dużo szerzej niż tylko w kategoriach ekonomicznych. Tym bardziej musi rozczarowywać, gdy w sytuacji głębokiego kryzysu w jednym z państw tej bliskiej rodziny, pozostałe kraje szybko przestały się nim interesować, twierdząc, że skoro to już nie jest członek WB, to nie mają podstaw do rozpatrywania związanych z nim problemów.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.