Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Wojna o plażę               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
09-05-2009

 

01-06-2008

 

30-01-2008

 

10-01-2008

 

24-11-2007

 

14-10-2007

 

21-09-2007

 

+ zobacz więcej

Wojna o plażę 

16-12-2005

  Autor: Przemysław Jaworski z Adelajdy

Plaża w dzielnicy Cronulla jest niewielkim odcinkiem miejskich plaż australijskich, ciągnących się dziesiątkami kilometrów wzdłuż linii brzegowej Sydney, Melbourne, Brisbane, Adelajdy i Perth. Australijczycy spędzają na plaży znaczną część swego wolnego czasu. W okresie Bożego Narodzenia, które przypada w środku australijskiego lata, temperatura przekracza częstokroć 40 stopni w cieniu. Dlatego spędzanie Bożego Narodzenia na plaży stało się częścią zwyczaju chrześcijańskiej Australii. Zaczęło się to wiele lat temu, kiedy klimatyzacja nie była jeszcze tak powszechna jak dziś i plaża była jedynym chłodniejszym miejscem w mieście.

 

 

Od dłuższego już czasu plaża w dzielnicy Cronulla nie była zbyt bezpieczna. Coraz więcej osób o lewantyńskim wyglądzie pojawiało się na plaży, ubliżało kobietom i zastraszało plażowiczów. Nawet gra w piłkę stała się niemożliwa. Policja jakoś nie reagowała. Punktem zapalnym było pobicie dwóch ratowników przez gang ludzi o lewantyńskim wyglądzie. Wśród ludności Sydney zaczęły krążyć informacje, przesyłane na telefony komórkowe, nawołujące do „odzyskania plaży”. Dzień 11 grudnia zaczął się pokojową demonstracją tysięcy mieszkańców Sydney, niosących flagi australijskie i nawołujących do pokoju. Niefortunne było to, że w całej akcji „odzyskania plaży” wzięły udział organizacje skrajnie prawicowe, takie jak „Australia Pierwsza”, „Liga Młodzieży Patriotycznej” czy „Krew i Honor”. Niefortunne było również to, że pod wpływem alkoholu cała akcja przekształciła się w zamieszki. Tłum złożony z około 5000 osób zaczął wykrzykiwać rasistowskie hasła, gonił i bił wszystkie osoby, które miały bliskowschodni wygląd. Dwadzieścia osób zostało rannych, szesnaście aresztowano. Atakowano również policję. Rewanż ludzi o lewantyńskim wyglądzie był niemal natychmiastowy, dwie osoby pchnięto nożem, zniszczono czterdzieści samochodów i spalono flagę australijską.

W poniedziałek wieczorem, 12 grudnia, w meczecie w dzielnicy Lakemba, w Sydney, zgromadził się tłum. Przejeżdżające w pobliżu samochody policyjne obrzucano butelkami z benzyną. Potem znaczna część tego tłumu pojechała samochodami do dzielnicy Cronulla, gdzie dzień wcześniej miały miejsce zamieszki. Gangi ludzi o bliskowschodnim wyglądzie atakowały spokojnych przechodniów, niszczyły sklepy i samochody, w rewanżu za wydarzenia dnia poprzedniego. Na wszystkich kanałach telewizji australijskiej można było oglądać scenę zniszczonego sklepu i jego właścicielkę, o azjatyckim wyglądzie. Na witrynie sklepu wielki napis „Merry Christmas” (Wesołych Świąt).  Spokój w dzielnicy przywrócono późno w nocy.

Trzeciego dnia, 13 grudnia, zmobilizowano znaczne siły policyjne i doszło tylko do sporadycznych incydentów. Tym niemniej znowu pojawiły się informacje, przesyłane na telefony komórkowe, nawołujące do konfrontacji w najbliższy weekend.

Tego samego dnia wieczorem, w katolickiej szkole w dzielnicy Auburn, w Sydney, odbywał się wieczór kolęd. W jego trakcie dały się słyszeć strzały i aczkolwiek nikt nie został ranny, samochody należące do nauczycieli zostały podziurawione kulami. Do szkoły w Auburn uczęszczają w większości dzieci libańskich katolików. Katolicki arcybiskup Sydney, kardynał George Pell, ostrzegł gangi młodych ludzi o bliskowschodnim pochodzeniu, aby nie próbowali zakłócać Świąt Bożego Narodzenia. Kardynał Pell powiedział, że motywem ataku na szkołę katolicką jest najwyraźniej „nietolerancja religijna”. „Jestem głęboko zaniepokojony atakiem na obchody Bożego Narodzenia w szkole, gdzie uczniowie zaczynają naukę od piątego roku życia” - powiedział kardynał.

Powyższy incydent zmusił do zawieszenia wieczoru kolęd w innej szkole katolickiej, w dzielnicy Lakemba, w Sydney. Kardynał Pell zaapelował do rządu Australii o zapewnienie bezpieczeństwa tym, którzy pragną obchodzić Święta Bożego Narodzenia.  W środę rano, 14 grudnia, spalił się w Sydney kościół, położony niedaleko centrum islamskiego. Policja sądzi, że pożar związany jest z ostatnimi zamieszkami. W anglikańskim kościele wybito szyby.

Z kolei przywódcy muzułmańscy ostrzegają, że „głęboko zakorzeniony rasizm w społeczeństwie australijskim może prowadzić tylko do radykalizacji młodych muzułmanów”. Coś zupełnie odmiennego stwierdził premier Australii, John Howard, który nie wierzy, że społeczeństwo autralijskie jest rasistowskie.

We wtorek, 13 grudnia, plaża w dzielnicy Cronulla była praktycznie pusta. Było na niej tylko kilku „dumnych Aussie”, którzy oświadczyli, że strzegą tych piasków przed „włochatymi małpami, muzułmańską inwazją”. „Nasi ojcowie i dziadowie walczyli o te plaże, teraz jest kolej na nas”. Aczkolwiek nie można się zgodzić z rasistowskimi komentarzami, to jednak większość społeczeństwa australijskiego jest zdecydowana bronić swego stylu życia przed „etnicznymi, bliskowschodnimi oprychami”. Tak ich nazwał premier Nowej Południowej Walii, zwołując nadzwyczajne posiedzenie parlamentu stanowego w Sydney. Parlament uchwalił nową ustawę, nie dającą prawa zwolnienia za kaucją aresztowanym podczas zamieszek. Maksymalna kara więzienia za udział w zamieszkach, wynosząca teraz 5 lat, ma być zwiększona do lat 15. W wypadku zamieszek, mają być wyznaczane tzw. „strefy zamknięte”, w których policja ma nieograniczoną możliwość rewidowania ludzi i pojazdów jak również konfiskaty pojazdów. Uchwała parlamentu stanowego z 15 grudnia jest pierwszym stadium walki z tymi, „którzy wypowiedzieli wojnę społeczeństwu”, jak to określił premier Nowej Południowej Walii, Morris Iemma. Zastępca szefa policji w Sydney zwrócił się do stanu Victoria i Queensland o przysłanie uzupełnienia sił policyjnych w przypadku powtórzenia się zamieszek. Chwilowo nie rozważa się użycia policji federalnej ani wojska.

15 grudnia spokój panował w Sydney, jednakże był to spokój pełen napięcia. Ulice patrolowane są dniem i nocą przez znaczne siły policyjne. W Melbourne zaczęła się agitacja, w formie tekstów przesyłanych na telefony komórkowe, żeby wyrazić solidarność z bliskowschodnim społeczeństwem Sydney i wyjść na plaże w Melbourne. Trudno przewidzieć dalszy rozwój wypadków, jednakże nikt nie ma wątpliwości, że zarysował się głęboki rozdział, jeśli nie otwarta wrogość, pomiędzy emigrantami z Bliskiego Wschodu a resztą społeczeństwa australijskiego.

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl