Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Wywiady / Popisowa walka               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
24-10-2007

 

29-05-2010

 

06-11-2007

 

15-10-2007

 

04-11-2006

  Tusk nie wyklucza koalicji z PiS w sejmikach

16-07-2010

 

06-06-2010

 

+ zobacz więcej

Popisowa walka 

29-08-2007

  Autor: Michał Kosiorek

Liderzy PO i PiS rozpoczynają brutalną walkę o wyborcę. Czy po długiej i męczącej kampanii wyborczej czeka nas powtórka z rozrywki i fiasko kolejnego POPiS-u? W ostatnich dniach kampania wyborcza wyraźnie nabiera tempa. Sztaby największych partii już od kilku tygodni zwierają szyki, przygotowując się do walki o głosy Polaków. Tymczasem na wojenną ścieżkę wyborczą wstępują premier Jarosław Kaczyński i przewodniczący PO, Donald Tusk.

 

 

Po sobotnich, niezwykle agresywnych wystąpieniach w Warszawie i Gdańsku, można zauważyć, że obaj politycy zaatakowali z niezwykle wysokiego pułapu. Z jednej strony padają posądzenia PiS o zdradę i kłamstwa, z drugiej zaś zarzuty wobec PO o ochronę spuścizny III RP i chronienie agentów. Sobotnie wydarzenia stanowią zwiastun tego, co czeka nas w ciągu najbliższych miesięcy. A czeka nas niezwykle brutalna i nieprzyjemna kampania, w której najważniejszym epizodem będzie walka na inwektywy pomiędzy PO a PiS. Trudno w związku z tym oczekiwać rzeczowej, konstruktywnej debaty, jakiej wymagalibyśmy od polityków obu partii.

Wydawało się, że w ostatnich miesiącach nastąpiło pewne ocieplenie na linii PO-PiS. Świadczyło o tym zaprzestanie wzajemnych ataków oraz wspólne poparcie dla skrócenia kadencji Sejmu, ogłoszone po spotkaniu Donalda Tuska z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Samo spotkanie zostało zgodnie uznane za wyraz dobrej woli obu stron i być może początek nowych stosunków między tymi partiami. Wówczas wielu Polaków żywiło nadzieję, że „dżentelmeńska umowa” pomiędzy prezydentem a przewodniczącym PO przyniesie koalicję w nowym parlamencie, a co za tym idzie także upragnioną stabilizację. Wydaje się, że pomysł POPiS, na który w 2005 roku swój głos oddała ponad połowa wyborców, w obliczu marginalizacji partii populistycznych i niewielkiej popularności lewicy, wciąż cieszy się znaczącym poparciem społecznym.
 
Mam jednak poważne wątpliwości, czy czołowi politycy obu partii mają świadomość tego faktu. Wydaje się, że Donald Tusk, brutalnie atakując PiS, uwierzył, że mało prawdopodobna wizja samodzielnych rządów PO jest w istocie realna. Poza tym Platforma ma w pamięci rok 2005, kiedy przegrała wybory na ostatniej prostej, unikając agresywnej retoryki w odpowiedzi na zarzuty ze strony PiS. Teraz nie zamierza popełnić tego błędu, czego przykładem są sobotnie wystąpienia. I jak nietrudno przewidzieć, kampania wymknie się w stronę oskarżeń, pomówień, szantaży, które od dwóch lat stanowią nieodłączny element naszej politycznej rzeczywistości, a których wszyscy chcielibyśmy uniknąć.

Były premier Kazimierz Marcinkiewicz w wywiadzie dla Dziennika z 16 sierpnia br. słusznie stwierdził, że polityki nie można robić, cały czas patrząc wstecz. I mamy prawo od liderów obu partii wymagać konstruktywnej i racjonalnej dyskusji bez nieustannego brnięcia w rozliczenia. Traktuję tę opinię byłego premiera jako głos rozsądku. Polacy potrzebują pragmatycznej i merytorycznej debaty, w której PO i PiS obok programowych różnic, wyeksponują te kwestie, które łączą oba ugrupowania i które można w niedalekiej przyszłości wspólnie osiągnąć. Kampania powinna być toczona w atmosferze szacunku, mając na uwadze nikłe prawdopodobieństwo pełnego zwycięstwa i samodzielnych rządów jednej partii. Z drugiej strony niemalże pewne jest to, że dwa największe obecnie ugrupowania zgarną w nadchodzących wyborach główną pulę i trzeba będzie ponownie zmierzyć się z wizją  POPiS. Dziwi zatem albo krótkowzroczność liderów PO i PiS, albo nadmierny optymizm, który rodzi w nich przekonanie o pełnym zwycięstwie swojej partii.

W najbliższych dniach będziemy obserwować wzrost niekontrolowanej fali wzajemnej niechęci. Wygląda na to, że nikt tu nogi nie odstawi i do dnia elekcji nowego parlamentu będziemy świadkami tej nieeleganckiej, rozemocjonowanej przepychanki. A gdy przyjdzie dzień formowania nowego rządu, może się okazać, że powstałe podczas kampanii wyłomy okażą się nie do przeskoczenia. Czołowi politycy prawicy w emocjonalnym rozgrzebywaniu różniących zaszłości utopią kolejną szansę na zbudowanie stabilnej, prawicowej koalicji. Niedługo potem rozpocznie się wielkie przekonywanie Polaków, że to przeciwnik zerwał rozmowy, że brak porozumienia to nie nasza wina i w zaistniałej sytuacji jesteśmy zmuszeni rządzić z innymi. Skąd my to znamy?

Obym się mylił.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  walka PO [ 1 ]

(~obserwator, 17-10-2007 12:04)

Opis:

 

(~msz, 30-08-2007 15:35)

Opis:

 

(~Kosior, 29-08-2007 11:16)

Opis:

 

(~el_ard, 29-08-2007 09:33)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl