Narysowane w Darfurze: Rysunki dzieci nie kłamią

21-08-2007

Autor: Rebekah Heil z Londynu i Katy Glassborow z Hagi

Czy oskarżyciele mogą użyć obrazków narysowanych przez darfurskie dzieci ukazujących atakowanych cywilów jako dowód w przyszłym procesie o zbrodnie wojenne?


Anna Schmitt przebywała we wschodnim Czadzie, gdzie rozmawiała z uchodźcami z Darfuru,  gdy pewna kobieta z obozu dla ludzi przesiedlonych dała jej radę: „Jeśli szukasz informacji, powinnaś zapytać dzieci”.

Anna skorzystała z tej rady podczas zbierania informacji dla organizacji pozarządowej Waging Peace. Pewnego dnia usiadła w klasie z dziećmi z obozu, z których wiele zostało wypędzonych ze swoich domów 3-4 lata temu.

Przez tłumaczy z arabskiego i języków Darfuru zapytała dzieci o ich nadzieje i marzenia. Wiele z nich odpowiedziało, że chciałyby być nauczycielami, lekarzami lub członkami służby cywilnej.

Szesnastoletni chłopiec odpowiedział: „Nie chcę być rebeliantem. Chcę się uczyć i kontynuować naukę, abym mógł pomagać swoim rodakom”. Kiedy miał 14 lat, jego ojciec został zabity na jego oczach w Darfurze.

Schmitt poprosiła dzieci o spisanie swoich wspomnień, kiedy jedno z nich zapytało, czy mogą je narysować. Dzieci w wieku od 5 do 18 lat narysowały obrazki ukazujące ich wioski pełne czołgów i uzbrojonych mężczyzn na koniach, płonących domów i krążących nad nimi helikopterów.

Kiedy Waging Peace zebrało rysunki tłumacze poprosili dzieci, by wytłumaczyły, co się na nich znajduje i opisały je z tyłu.

Na obrazkach helikoptery noszą znamiona samolotów bojowych a zamaskowani mężczyźni oznakowani są przez dzieci jako dżandżawidzka milicja. Mieszkańcy wioski są atakowani. Kobiety są prowadzone w łańcuchach. Cywile pod ostrzałem próbują się bronić dzidami i strzałami.

Te „wizualne sprawozdania” przeczą zapewnieniom Chartumu, że większość ofiar konfliktu stanowią rebelianci z Darfuru.

Dyrektor Waging Peace - Louise Roland-Gosselin mówi, że obrazki sugerują, że sudański rząd jest bezpośrednio zaangażowany w przemoc współdziałając z dżandżawidami. „Uderza się w cywili, nie w rebeliantów. To do kobiet i dzieci się strzela, nie do rebeliantów. To nie jest wojna domowa, to nie jest wojna rebeliantów przeciwko oddziałom rządowym” - mówi.

Rolad-Gosselin wskazała, że żołnierze na rysunkach mają jaśniejszą skórę niż ofiary ataku i wyjaśniła, że dzieci identyfikują siebie jako czarnych Afrykanów, a atakujących jako Arabów.

Chartum przez długi czas zaprzeczał, że wspiera milicję. Ale zostało to zakwestionowane przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK), któremu zostało zlecone przez Narody Zjednoczone, aby uważnie przyjrzał się temu, co dzieje się w Darfurze.

Prokuratorzy rozpoczęli śledztwo w 2005 r. i ogłosili w lutym tego roku, że uznają Ahmada Haruna, obecnie sudańskiego ministra do spraw humanitarnych, i przywódcę dżandżawidów – Ali Kuszajba za odpowiedzialnych za zorganizowaną przemoc przeciwko niewinnym cywilom w Darfurze.

Główny prokurator MTK - Luis Moreno-Ocampo powiedział, że mężczyźni ci są podejrzani o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych podczas ataków na wioski: Kodum, Bindisi, Mukdżar i Arłala w zachodnim Darfurze pomiędzy 2003 a 2004 r. Zbronie te obejmują gwałt, morderstwo, tortury, zniszczenie mienia oraz przymusowe przesiedlenie.

W kwietniu sędziowie MTK wydali nakazy aresztowania Haruna i Kuszajba.

Waging Peace planuje przekazać 500 rysunków MTK jako dowód ataków przeprowadzanych przez sudańskie oddziały rządowe.

„Uważamy te rysunki za dowód ludobójstwa. Pokazują to, co się działo przez ostatnie 4 lata. Udowadniają, że dochodziło do zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości” – stwierdziła Rolad-Gosselin, która uważa, że fakt, że rysunki zostały wykonane przez dzieci czynni je jeszcze bardziej wiarygodnymi.

„Dzieci zasadniczo mówią prawdę. Prawda, która od nich pochodzi jest o wiele bardziej wiarygodna niż to, co pochodzi od sudańskiego rządu”.

Dziennikarze Institut for War and Peace Reporting (IWPR) zapytali się prokuratorów MTK czy takie rysunki są dozwolone jako dowód w postępowaniu karnym i następującym po nim procesie, ale śledczy odmówili komentarza.

Luis Moreno-Ocampo przez cały czas zachęca organizacje pozarządowe działające w różnych krajach do dostarczania dowodów śledczym. We wrześniu zeszłego roku nawoływał organizacje do upowszechniania świadomości o istnieniu trybunału w Afryce, do wspierania świadków i ofiar i do zbierania dowodów w terenie.

„Chcę zwiększyć wasze uczestnictwo, abyście pomogli mi zebrać dowody, ponieważ bez nich nie możemy zająć się sprawą” – powiedział przedstawicielom organizacji na konferencji: „By zwiększyć udział ofiar, zachęcamy was do pomocy”.

Jeśli rysunki darfurskich dzieci zostałyby uznane za dowody, trzeba byłoby się zmierzyć z podejrzeniami, że Waging Peace miała wpływ na ich treść. Właściwie obowiązek udowodnienia braku ingerencji w zeznania spadłby na organizację.

Prawnik Jean Flamme powiedział IWPR, że obawia się, że „opieka” jaką organizacje pozarządowe roztaczają ofiary, może okazać się nielegalna w świetle wymagań procesowych. Flamme reprezentował poprzednio Thomasa Lubangę Dyilo - dawnego przywódcę milicji z Demokratycznej Republiki Kongo oskarżonego o zbrodnie wojenne, który oczekuje na proces przed MTK.

Flamme powiedział, że akt oskarżenia przeciw Lubandze zawiera wiele raportów organizacji pozarządowych, co jest przez niego kwestionowane jako że od trybunału wymagana jest całkowita niezależność: niezależność od organizacji, od finansujących go państw a nawet od Rady Bezpieczeństwa ONZ.

„To duży problem” – zaznaczył.

Ostatnio grupa obrońców praw człowieka FIDH (International Federation of Human Rights) także zebrała rysunki dzieci z obozu dla uchodźców w Czadzie. Te także zdają się ilustrować ataki dżandżawidów.

Karine Bonneau, szefowa wydziału międzynarodowej sprawiedliwości w FIDE, powiedziała IWPR, że jeśli śledczy MTK uznają rysunki za dowód, organizacje pozarządowe będą musiały dokładnie opisać okoliczności, w których powstały.

Anton Nikiforov – doradca głównego prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii, który tak jak MTK ma swą siedzibę w Hadze, stwierdził, że dowody dostarczane przez organizacje są wykorzystywane przez śledczych trybunału. Zauważył, że prokuratorzy muszą udać się do świadków i poprosić o powtórzenie zeznań.

„Moglibyśmy posłużyć się osobą, która zebrała rysunki jako świadkiem-ekspertem, by wyjaśniła jak powstały, ale wtedy musielibyśmy uzyskać potwierdzające dowody od naocznych świadków, ich krewnych albo z innych źródeł, które zgadzałyby się z materiałem dowodowym”. Powiedział także IWPR, że generalnie posługiwanie się materiałem dowodowym pochodzącym od dzieci nie jest łatwe.

Jeśli MTK zaakceptuje dowody pochodzące od organizacji pozarządowych – włączając w to rysunki – to będzie zobligowany do sprawdzenia ich autentyczności i potwierdzenia ich innymi dowodami bądź zeznaniami.

Jeśli dzieci zostaną wezwane do złożenia zeznań przed trybunałem, to mogą stać się obiektem natarczywego przepytywania ze strony obrońców, którzy będą się starali podważyć ich zeznania i ich wiarygodność. Nikiforov zasugerował, że możliwe jest, że „sędziowie będą niechętni ‘krzyżowaniu’ dzieci w sądzie”. W każdym przypadku oskarżyciele będą zobowiązani do dostarczenia dowodów potwierdzających zeznania tego rodzaju.

Margriet Blaauw z Międzynarodowej Rady Rehabilitacji Ofiar Tortur ostrzega, że „zaprowadzanie sprawiedliwości jest trudne” i zeznania mogą wznowić w ofiarach traumę. Mówi, że ofiary potrzebują wsparcia przed, w trakcie i po złożeniu zeznań. Dzieciom powinno być wyjaśnione po co rysują. Powinny mieć też zapewnione odpowiednie wsparcie ze strony MTK lub organizacji, która się z nimi kontaktowała.

„Nie można otworzyć ich ran a potem je zostawić. Zadaniem sądu jest zapewnienie odpowiedniej ochrony praw dzieci” - mówi Blaauw.

Bonneau mówi, że materiał dowodowy powinien odnosić się do konkretnej osoby, dlatego rysunki ukazujące ludzi w mundurach czy helikoptery wojskowe mogą być użyte jako ogólny dowód w początkowej fazie śledztwa.

„To nie jest dowód przeciwko konkretnym oskarżonym, więc dzieci nie musiałyby pojawiać się i składać zeznań przed sądem” – mówi Bonneau, dodając że „ razem z innymi dokumentami mogą potwierdzać fakt, że ludność została zaatakowana przez dżandżawidów”.

Każdy rysunek zebrany przez Waging Peace jest opisany: z tyłu znajduje się imię autora, nazwą jego wioski i jego wiek obecnie oraz w chwili ataku. Dzieci były pewne, że to co narysowały miało miejsce w 2003 lub 2004 r.

„Zamierzamy zrobić wystawę tych rysunków w tym miejscu i ostatecznie umieścić je na stałe w miejscu pamięci albo muzeum” – mówi Roland-Gosselin.

Jeden z obrazków narysowany przez chłopca, który miał 15 lat w momencie ataku, a teraz ma 18 lat, zostawił krótką wiadomość na odwrocie: „Przyjrzyjcie się tym rysunkom uważnie, a przekonacie się o tym, co stało się w Darfurze. Dziękuję i do zobaczenia”.

Źródło: Institut for War and Peace Reporting

Tłumaczenie: Ewa Dryjańska


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.