Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Museveni - czyżby nowy dyktator?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
19-09-2007

 

20-06-2007

 

25-04-2007

 

20-09-2006

 

29-08-2006

  Uganda: Kony szuka azylu

13-08-2006

 

12-03-2006

 

+ zobacz więcej

Museveni - czyżby nowy dyktator? 

23-11-2005

  Autor: Łukasz Różewicz

W poniedziałek 14 listopada został aresztowany w Ugandzie Kizza Besigye, lider partii Forum dla Demokratycznej Zmiany będącej w opozycji do rządzącego obecnie Yoweri Museveniego. Dr Kizza Besigye został aresztowany pod zarzutem zdrady i próby zbrojnego
obalenia rządu, za co de facto grozi kara śmierci.

 

 

Aresztowanie nastąpiło zaledwie trzy tygodnie po powrocie Besigye’a z czteroletniego wygnania z RPA. Dr Besigye został aresztowanyzaraz po zakończeniu wiecu opozycji, który odbywał się na przedmieściach stolicy Ugandy – Kampali. Oprócz niego zostało aresztowanych 22 innych działaczy opozycji.

Besigye – były pułkownik ugandyjskiej armii, był niegdyś osobistym lekarzem i bliskim przyjacielem rządzącego od 19 lat Ugandą prezydenta Yoweriego Museveniego. Ta przyjaźń szybko przemieniła się we wrogość, gdy w 2001 r. wystartował przeciw niemu w wyborach prezydenckich. Był wówczas jedynym kandydatem, który był w stanie zagrozić urzędującemu prezydentowi. Poniósł jednak wyborczą klęskę uzyskując według oficjalnych danych 27,8% poparcia, podczas gdy Museveni miał otrzymać 69,3% głosów. Niemniej wybory odbywały się w atmosferze przemocy a Besigye zakwestionował ich wynik. Sąd Najwyższy stwierdził jednak, że wybory były uczciwe i oddalił zażalenia Besigy’a. Besigye twierdząc, że jego życie jest zagrożone opuścił Ugandę i udał się do RPA. W ostatnich tygodniach powrócił do Ugandy, aby przygotowywać się do startu w wyborach prezydenckich zaplanowanych na arzec 2006 roku.

Na wieść o aresztowaniu swego przywódcy zwolennicy opozycji wyszli na ulice Kampali. Starcia trwały dwa dni, podczas których doszło do konfrontacji z policją. W wyniku zamieszek spłonęło kilkanaście sklepów i samochodów a jeden z demonstrantów zginął. Policja użyła gazów łzawiących, aby rozproszyć protestujących.

Przez ostatnie lata Museveni był postrzegany przez Zachód jako przykład dobrego męża stanu, który mądrze kieruje państwem angażuje się w rozwiązywanie problemów na  afrykańskim kontynencie. Skąd takie przekonanie?

Gdy w 1986 roku Museveni przejął władzę w Ugandzie kraj ten znajdował się w ruinie, zarówno pod względem społecznym jak i gospodarczym. Poprzednie rządy dwóch dyktatorów Amina i Obote spowodowały śmierć setek tysięcy ludzi a większość przedsiębiorstw doprowadziły do upadku. Museveni mając wsparcie USA rozpoczął odbudowę kraju. Jako pierwsza głowa państwa na kontynencie afrykańskim wypowiedział otwartą wojnę epidemii AIDS, która w tamtych czasach była mało znana i ignorowana przez
większość afrykańskich rządów. Intensywna kampania informacyjna o zagrożeniach AIDS doprowadziła do olbrzymiego spadku odsetka chorych ludzi. O ile bowiem na początku lat 90-tych liczba chorych znacznie przekraczała 20% to obecnie wynosi około 6%. Reformy społeczne i ekonomiczne nowego prezydenta spotkały się z przychylnością Zachodnich państw. Może o tym świadczyć chociażby fakt, że sumy przekazywane Ugandzie od zachodnich donatorów stanowią prawie połowę jego PKB.

Dlaczego zatem Museveni naraża na szwank swoją reputację, na którą pracował tyle lat? Niektórzy analitycy twierdzą, że Museveniego bardzo zaskoczyło ciepłe powitanie z jakim się spotkał Besigye po powrocie do kraju. Może to świadczyć, że Besigye będzie jego najpoważniejszym kontrkandydatem w wyborach prezydenckich szykowanych na marzec 2006 roku. Ale czy Musevieniemu aż tak bardzo zależałoby na władzy, aby ryzykować utratę swojej reputacji, zwłaszcza wśród państw Zachodnich?

Odpowiedzi na to pytanie może częściowo udzielić zdarzenie, które miało miejsce w tym roku. Mianowicie Museveni zmienił konstytucję, która pozwoliłaby mu ubiegać się o fotel prezydenta na kolejne pięć lat. Prezydent bronił się, że decyzja o zmianie konstytucji nie była jego decyzją tylko jego partii, a on się musiał do niej dostosować. Tłumaczenie to jednak wydaje się mało wiarygodne.

Pomimo wielu osiągnięć Museveni nie odniósł pełnego sukcesu. Na północy kraju od wielu lat trwa wojna z Lord’s Resistance Army, która pochłonęła już tysiące ofiar. Poza tym działania Ugandy w Demokratycznej Republice Konga także wydają się bardzo podejrzane. Czyżby zatem zwolennik demokracji za jakiego uważa się Museveni zmierzał w kierunku
dyktatorskiej władzy?

Opozycja nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W sobotę 19 listopada odbyły się w USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii demonstracje zorganizowane przez Ugandczyków mieszkających w tych krajach. Protestowali oni przeciwko rażącym pogwałceniom praw człowieka, jakie mają miejsce w Ugandzie oraz przeciwko aresztowaniu dr Kizzy Besigy’a. Także rząd Stanów Zjednoczonych stojący zawsze po stronie obecnego prezydenta Ugandy wyraził swoje zaniepokojenie zaistniałą sytuacją. Stwierdził on, że zarzuty wobec Besigye’a powinny zostać wyjaśnione jak najszybciej, jeszcze przed terminem wyborów – czyli marcem 2006.

Miejmy nadzieję, że Museveni oprzytomnieje i nie podzieli losu wielu afrykańskich elit, które raz zdobytą władzę chcą zatrzymać za wszelką cenę.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl