„MADE IN CHINA”

25-07-2007

Autor: Natalia Łajdych

Pytając jakiegokolwiek managera o obecną sytuację Chin na świecie, odpowie wymownie jak bardzo „czerwone” państwo przekształciło się przez ostatnie 25 lat we współczesne Królestwo Środka, biznesowe królestwo, które "nakręca" światową gospodarkę.

Chiny to najszybciej rozwijający się rynek naszej planety. Jak podaje „Harvard Business Review” między rokiem 1978 a 2002, chińskie PKB rosło o 9,3 procent rocznie – trzy razy szybciej niż amerykańskie – a dochód na osobę - więcej niż czterokrotnie, z 231$ do 940$ rocznie.  Przy populacji liczącej około 1,3 miliarda ludzi, Chiny posiadają największą siłę nabywczą na świecie i dlatego też każdy chce być częścią takiego „molochu gospodarczego”. Wiele korporacji międzynarodowych weszło na chiński rynek zaraz  po 1978, gdy rząd komunistyczny zaczął podnosić "bambusową kurtynę". Po wejściu Republiki Ludowej do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w grudniu 2001 roku, jeszcze więcej zachodnich przedsiębiorstw wręcz wlało się na otwarty rynek rozpalając wyobraźnię chińskich ekspertów do maksimum.

Niestety marzenia Chin dość nieoczekiwanie i boleśnie zderzyły się z ziemską rzeczywistością....

Zaczęło się w kwietniu 2004 roku wiadomością o śmierci dwunastu chińskich niemowląt z powodu niedożywienia, którego przyczyną było fałszywe lub o niższej jakości mleko w proszku dla dzieci.

Lokalne media podały wówczas termin używany przez lekarzy „choroba wielkiej głowy” – nazwa wynikała z faktu, iż głowy wszystkich małych dzieci, które spożyły podejrzane mleko, były nienormalnie większe od pozostałej części ciała. Z badań przeprowadzonych przez specjalną grupę wynikało, że pokarm dla najmłodszych zawierał jedynie jedną szóstą zalecanej ilości protein i innych substancji odżywczych potrzebnych dla prawidłowego rozwoju młodego człowieka. Oznajmiono również, iż takie mleko nie różniło się niczym od typowej wody do picia.

Po nakazie władz najwyższych zatrzymano producentów wadliwych produktów i zostali oni osądzeni.

Jeden problem przygasł, nastąpiło następne trzęsienie ziemi w gospodarce Chin. Słowo „Sudan” nie było zbyt powszechnie znane w Ludowej Republice, dopóki kryzys pożywienia nie dotknął wielu różnych produktów, które zostały skażone nielegalnym przemysłowym barwnikiem „Sudan I” na początku lutego 2005 roku. 18 lutego brytyjska Agencja Standardów Żywieniowych ogłosiła listę 459 posiłków skażonych barwnikiem i gdy tylko informacja ta trafiła na odpowiedni grunt, stała się sprawą o zasięgu międzynarodowym, dotykającą światowe sieci McDonald’s i Heinz.

I choć testy wszczęte przez Najwyższą Administrację ds. Jakości miały na celu wyeliminowanie zatrutych produktów, tak naprawdę rozpętały „I Wojnę Trutek”. W trakcie dochodzenia znaleziono produkty spożywcze z dodatkiem nielegalnego barwnika w ketchupie Heinz’a, jak również w przyprawach chilli, makaronach instant i przeróżnych marynatach w prowincjach Guangdong, Zhejiang, Hunan and Fuzhou. Kryzys osiągnął apogeum, gdy na jaw wyszły informacje z korporacji KFC. Sieć skupiająca 1200 barów szybkiej obsługi w 260 miastach Chin stosowała trujący barwnik w przyprawach smakowych. Po odpowiedniej kontroli zarząd KFC poinformował o wynikach i obiecał wycofać nielegalny składnik z użytku. To był jednak początek afer żywieniowych w KFC.

W listopadzie 2006 roku filie amerykańskie KFC posądzono o używanie sztucznego tłuszczu choć oddział chiński KFC Corp. zapewniał, iż sztandarowe kurczaki są smażone na zdrowym oleju jadalnym, a nie na tym, który zawiera “zły cholesterol”.

Pod znakiem smażonych kurczaków i zatrutych przypraw mijały kolejne miesiące aż do momentu, gdy zauważono przypadki nieuczciwej lub wręcz niebezpiecznej medycyny w “Kraju Środka”. Wszelkie ścieżki prowadziły do szybko rozwijającego się, ale i skorumpowanego, przemysłu farmaceutycznego.

Małe chińskie fabryki leków zostały oskarżone o produkcję tanich bądź fałszywych wersji leków i później dzięki odpowiednim technikom marketingowym były one przekazywane narodowym szpitalom i aptekom. Wiele z podrabionych specyfików, często wytwarzanych z groźnych składników, było przyczyną cięzkich chorób lub zgonów pacjentów.

Gdy takie dane, dopełnione statystykami o liczbie zmarłych pacjentów z dotąd niespotykanymi objawami, ujrzały światło dzienne, administracja w Pekinie oświadczyła, iż korupcja była i jest bardzo mocno związana, zarówno z środowiskiem farmaceutycznym, jak i spożywczym oraz zapewniła, że w najbliższym czasie winne osoby zostaną ukarane i osądzone.

Rozpoczęło się sprawą mleka w proszku dla niemowląt, przeszło przez chrupiące kurczaki smażone, dotknęło farmacji, a już w ostatnich dniach słyszymy o dziwnym składzie pasty do zębów Colgate czy podejrzanych składnikach jogurtów Danone – lawina afer produkcyjnych w Chinach to przede wszystkim wypadkowa daleko idącej i głęboko sięgającej korupcji oraz “cięcia” kosztów produkcji tam gdzie jest to tylko możliwe. A wszystko po to, aby utrzymać gospodarkę chińską w czołówce rankingów inwestycyjnych, mieć przewagę w taniej sile roboczej i polityce stałego otwierania się na Zachód.... ale czy w świecie “czerwonych” Chin jest miejsce na jakość produktów, bezpieczeństwo konsumentów i pracowników, dobre imię i tradycję firmy? Należałoby się zastanowić czy życie i zdrowie ludzkie można zapisać wzorem na koszt utraconych korzyści.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.