Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Co pan na to, obywatelu               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
09-08-2007

 

07-08-2007

  Przystawki jednak niestrawne

06-08-2007

  Szopka (nowo)roczna

02-08-2007

  Pisowczycy i lisowczycy

10-08-2007

 

19-10-2006

  Ale o co chodzi?

11-10-2006

 

+ zobacz więcej

Co pan na to, obywatelu 

21-07-2007

  Autor: Damian Wiśniowski

Gdyby dociekliwy matematyk powziął sobie za cel graficzne przedstawienie tego, co dzieje się w polskiej polityce od momentu oddania władzy przez lewicę w 2005 roku i przekazania jej tym samym w ręce braci Kaczyńskich, wyszłaby mu gigantyczna sinusoida. Koalicja telepie się raz w jedną stronę, raz w drugą, znamionując swoją ogólną kruchość i szczególną troskę o własne dobro. Temu tworowi wyraźnie brak braterskiej miłości i ciepła wynikającego z chęci dawania tego, co najlepsze, nie sobie, ale ludziom i państwu.

 

 

Na mieście, w tramwajach, windach blokowych, na skwerach, placach, w kawiarniach – gdziekolwiek tam, gdzie istnieją warunki do swobodnej wymiany zdań, uwag i opinii, tam też zdarza się niechybnie, że rozmowa schodzi na tematy polityczne, zarezerwowane zarówno dla wytrawnych graczy, znających się na rzeczy i używających logicznych argumentów, jak i dla pozostałych, tych słabiej wtajemniczonych w realia tego świata, dla których taka sytuacja jest nieświadomym zboczeniem z głównego toku weekendowego rozprawiania o problemach i radościach życia codziennego. Nie mniej, każdy, niezależnie od zaangażowania w tę dziedzinę daje indywidualne świadectwo swojego stosunku wobec rządzących. Głos obywatela. Załóżmy, że zdecydujemy się przeprowadzić nieoficjalną sondę wśród przypadkowo spotkanych przechodniów, a skłonny byłbym zaryzykować czysto teoretyczne twierdzenie, że miażdżąca większość opowiedziałaby się przeciwko politykom. Z czego to wynika, w czym tkwi słabość elity politycznej w naszym kraju?

Na pewno z mnogości stereotypów dotyczących najważniejszych partii w parlamencie. Przeanalizujmy kilka z nich: Samoobrona – ugrupowanie oceniane poprzez wizerunek Andrzeja Leppera, polityka, którego w kraju nigdy nie traktowano poważnie. Nawet teraz, kiedy wreszcie doszedł do władzy, jako wicepremier i minister rolnictwa. Sam już raz podał się do dymisji, potem został przyjęty przez premiera z powrotem i znów, kilka dni temu przez tegoż samego premiera odwołany. Co już zresztą nikogo nie dziwi. Tak jak kolejne oskarżenia kierowane pod jego adresem, w tym przypadku o korupcję (najnowsze to takie, że w kierowanym przez niego ministerstwie doszło do niekontrolowanego przepływu ponad miliona złotych). Dochodzi do tego słynna seksafera (ach, ta natrętna Aneta K.!), co również wpłynęło niekorzystnie, nie tyle na partię, co na stosunki międzynarodowe i opinie zagraniczną. Ponadto wytyka się partii zupełny brak kwalifikacji co do osób piastujących ważniejsze stanowiska urzędnicze (np. obsadzanie stanowisk w KRUS).

LPR – analogicznie jak Samoobrona, partia, która swoją popularność opiera na wizerunku wodza, którym jest Roman Giertych. Jako minister edukacji, a wcześniej człowiek zasiadający m.in. w komisji śledczej ds. Orlenu, dał się poznać jako osoba bezkompromisowa i kontrowersyjna. Na obrazie Ligi rzutuje odmienność poglądowa (zwłaszcza wobec Gazety Wyborczej, której bojkot raczej większych korzyści nie przynosi, a jedynie ośmiesza) i sprzeciw większości społeczeństwa odnośnie idei (brutalne tępienie homoseksualizmu, sprzeciw wobec integracji europejskiej w każdej formie, wrogość wobec innych krajów: można by tak długo…). O Młodzieży Wszechpolskiej nie wspominając. Głupotę jej członków, zdaje się, dostrzegł zawczasu Giertych junior, zrywając z nią nici nieformalnej współpracy i całkowicie separując się od niej, co – co nie da się ukryć – było mądrym posunięciem. Pytanie: dlaczego tak późno. Widocznie dłużej nie opłacało się maskować fochów z gestami faszystowskimi i zakrapianymi imprezami. Partia jest także rozpoznawana w Europie i to nie tylko ze względu na swoją antypatię do niej, ale głównie przez osobę Giertycha seniora, błyskotliwego znawcę drzew, który zaszokował cały świat teorią własnego autorstwa, obalającą istniejącą teorię Darwina o ewolucji gatunku ludzkiego. Gdyby tego było mało, senior wyciągnął wnioski i poszedł dalej zwalając winę za holokaust na, uwaga, uwaga... Żydów!, za co słusznie został skarcony przez Unię Europejską.
PiS – Prawo i Sprawiedliwość. Gdybyśmy mieli sobie wyobrazić jak wygląda kraj prawy i sprawiedliwy, to czy wizja IV RP jest tym właśnie ideałem pojęciowym? Chyba jednak nie, biorąc pod uwagę to, co wyczyniają dziś ludzie z tej partii. Premier toczący swoje małe bitewki z Trybunałem Konstytucyjnym, z protestującymi pielęgniarkami, z Europą nawet. Prezydent, niezauważalny w swoich działaniach, a tylko latający z jednego kraju do innego, prawdopodobnie po to, by się pokazać i odlecieć z powrotem. Miał postawić twarde warunki Amerykanom, w szczególności w najbardziej palącej polskie społeczeństwo sprawie, czyli kwestii zniesienia wiz. I z tego nic nie wynikło. Mało tego, to właśnie urzędujący Prezydent sprawia, że jako kraj stajemy się coraz większym wasalem Stanów Zjednoczonych, którzy wciągają, obiecują, a potem, jak to zwykle bywa, wypinają się na nas. Zresztą to nie tyle wina jednej osoby, ale całego kierownictwa partyjnego, na czele z premierem. A gdzie sukcesy? Czy jest nim dworzec we Włoszczowej (pomysł genialny, autorstwa ministra Gosiewskiego oczywiście), zakup zepsutych F-16 (kolejny raz daje znać o sobie hojność strony amerykańskiej), a może rozbijanie układu (czyli kogo – lekarzy, pielęgniarek, komunistów, nauczycieli wyższych uczelni?), lustracja (oczywiście niezgodna z Konstytucją, ale co z tego?), system głosowania wynegocjowany w Brukseli (może na dziś tak, ale co z jutrem). Nie zapominajmy o szybkości realizowania już zatwierdzonych w podpisywanych dwukrotnie aneksach do umowy koalicyjnej projektów ustaw (w najnowszym aneksie jest około sto) – ile do dzisiaj zostało wcielonych w życie, można policzyć na palcach jednej ręki. A dyrdymały o zmniejszającym się bezrobociu, wzroście gospodarczym (królewski argument Leppera), nowych miejscach pracy (wypada podziękować tym, którzy z kraju postanowili wyjechać w poszukiwaniu lepszych zarobków) jako o zasłudze obecnie rządzących należy włożyć między bajki.

Tak to niestety dziś wygląda. Jako porządny obywatel moim marzeniem byłoby pisanie o politykach w samych superlatywach, bo któż chce, by jego kraj stawał się za jego sprawą pośmiewiskiem. Jednak zawsze staje się przed wyborem etycznym, to znaczy czy pisać zgodnie z własnym sumieniem, to co się myśli czy tępo wierzyć w każde słowo, które władza za pomocą mediów i nie tylko stara się nam, obywatelom, bardziej bądź mniej świadomym podsunąć. Bo zawsze, w każdym społeczeństwie znajdzie się grupa osób, czasem całkiem pokaźna, której można coś obiecać, wmówić, a oni uwierzą. I zagłosują. Wszak każdy głos jest tyle samo wart. Przekonujemy się o tym tu i teraz.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

 

(~czarnateczka_maciar, 22-07-2007 18:43)

Opis:


Brak odpowiedzi na ten komentarz
+ powrót + odpowiedz
 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl